niedziela, 10 lutego 2008

Task 2 - miało być pięknie a wyszło jak zwykle

Noc zimna. Jak nigdy. O 6 rano termometr pokazywał 8 st. C. To naprawdę zimno jak na tutejsze warunki. W zeszłym roku musieliśmy używać klimatyzacji, żeby dało się spać. Teraz przydałby się piecyk.

Jesteśmy na górze ok 12-tej. Na wschodzie już działa. U nas - Cirrus. Wg prognoz za godzinę ta wilgotna masa ze wschodu ma być u nas i warun ma być trzaskający.


Mija goodzina. Startujemy... i ladujemy po 10 minutach. Zmywa chyba połowe pilotów. Druga grupa kręci wysoko - wystartowali trochę wcześniej i wbili się w fazę. My też tylko nie w tą co trzeba.


Szybko wjeżdzamy na górę ponownie. Cisza. Brak wiatru i skwar. W końcu coś podwiewa. Wyjeżdzamy na 2050 m i odwijamy z wiatrem. Lecę z Kacprem. Nie jest źle ale też nie jakoś specjalnie. Lecimy w strefie, może nie noszeń ale chociaż mniejszego opadania. Mącimy coś w zerkach. Niebo całe pokryte Cs. Dziw, że to w ogóle jakoś działa.


Lato jest w tym roku bardzo mokre. Lecąc nad polami często są małe jeziorka - znaczy się jest dość podmokło. To nie sprzyja tworzeniu termiki - nagrzewa się cały dzień ale zanim się nagrzeje to jest zimniejsze niż otoczenie więc nie działa.

Lądujemy wszyscy w tym samym miejscu. 22km od startu. Kilka osób poleciało ok 30km ale ciąśgle nie wiadomo czy wystarczająco dużo ludzi zrobiło min distance.

Zgrywamy GPSy w HQ, śmieszne dyskusje i analizy 20km lotów. Prawdopodobnie zabierają więcej czasu niż same loty. Porażka ale to nie nasza wina. To El Nino.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam nadzieje, że kolejny Task będzie po Waszej mysli!

Bloga czytam regularnie, bo bardzo interesująco opisywane wszystko jest.

Tyle samo lądowań! <)

Jaga - http://giventofly.glt.pl/

Anonimowy pisze...

Pozdrowionka dla całej ekipy.Trochę szkoda że taka pogoda, trzymam kciuki.Pisz regularnie- masz we mnie czytelnika. www.klif.gd.pl